Niemal dokładnie trzy lata temu (24 listopada 2016 roku) stworzyłem fanpage na FB poświęcony sławnym słowom. Nie byłe to jakaś nagła decyzja: od dawna już chciałem pobawić się historycznymi cytatami, ponieważ potęga słowa intrygowała mnie już od dawna. Bardzo długo mocowałem się z myślą o szkolnej gazetce (bom nauczyciel), ale odstraszała mnie myśl, że dla czytelności takiego medium musiałbym się radykalnie skracać... a i być może nie wszystko mógłbym tam zamieszczać. Facebook wydał mi się nagle rozwiązaniem idealnym. Nigdy co prawda żadnej tego typu aktywności nie prowadziłem, ale...
Początkowo produkowałem się jak szalony. 2-3 notki w tygodniu to dla mnie tempo właśnie szalone, z moim nieregularnym podejściem do regularnych obowiązków. W końcu musiałem zwolnić. Obecnie Słowa sączą się powolnym, niemal niezauważalnym strumieniem jednego wpisu na trzy miesiące. Być może się to zmieni. Być może nie. Przez ten czas jednak grono oglądających trochę mi urosło, pojawiły się nazwiska których nie znam, a wraz z tym wzrostem: pojawiła się też chęć uporządkowania wszystkich tych wersów w innym miejscu. Na blogu.
To nie znaczy, że rezygnuję z FB. On nadal będzie podstawą. Chciałbym jednak, dla własnej, irracjonalnej uciechy, wprowadzić w moje wpisy jakąś porządkującą strukturę (tagi), a niektóre teksty rozszerzyć, choćby o dodatkowe grafiki. Stąd pomysł bloga. Pewnie niepotrzebny, ale ja czynię mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, jedna więcej mi różnicy nie zrobi.
Na szczęście absolutnie nie musicie tego czytać. Ale możecie.
Będzie mi miło :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz