wtorek, 26 listopada 2019

Dajcie mi 80 ludzi


     Kapitan William Judd Fetterman był człowiekiem sfrustrowanym. Ten weteran wojny secesyjnej służący tam pod dowództwem samego Shermana, w 1866 ulokowany został w budowanym mozolnie Fort Kearney w Wyoming. Od lipca eskalowała tam wojna z koalicją stworzoną przez wodza Oglalów Czerwoną Chmurę i fort był osaczony: Indianie coraz skuteczniej utrudniali obrońcom komunikację z Fortem Laramie i resztą swoich sił. Dowodzący tam pułkownik Henry Carrington przyjął całkowicie defensywną taktykę wychodząc z założenia, że priorytetem jest dla niego dokończenie fortyfikacji. Fetterman nie był tym zachwycony. Ostatecznie dorastał wojskowo u boku jednego z najagresywniejszych generałów Unii. Dla człowieka, który oglądał płonącą Atlantę, chowanie się przed bandami uzbrojonych czerwonoskórych było absolutnie nie do przyjęcia.

     "Dajcie mi 80 ludzi, a przejadę przez cały kraj Siuksów".

     To powtarzane często zdanie Fettermana powoli kruszyło opór Carringtona. Pierwsze rajdy kończyły się dotkliwymi porażkami białych, ale zdeterminowany umysł potrafi sobie poradzić z niewygodnymi faktami. Fetterman naciskał i wreszcie dostał swoją szansę. 21 grudnia 1866 roku, po ataku Indian na grupę drwali, kapitan ruszył w pościg z 80 (sic!) ludźmi pod swoją komendą. Czekało na niego ponad TYSIĄC Lakotów, dowodzonych między innymi przez Boją Się Nawet Jego Koni (KOCHAM poetykę tych imion). Był tam też rozpędzający się właśnie na drodze ku nieśmiertelnej sławie Szalony Koń.

     Potwornie okaleczone ciało Fettermana odnaleziono następnego dnia cztery mile na północ od fortu. Wokół niego leżało osiemdziesięciu uczestników jego rajdu. Nie przejechali przez "cały kraj Siuksów".
Czerwona Chmura
Wódz Oglala, pogromca białych
     W 1868 roku Wojna Czerwonej Chmury zakończyła się wycofaniem wojsk Unii ze spornego terytorium. Indianie nigdy nie odnieśli w XIX wieku podobnego triumfu.

Henry Carrington
William Fetterman
     PS
     Czerwona Chmura to w mojej ocenie być może największy indiański wódz XIX wieku. Jako jedyny zdołał wygrać wojnę z białymi, wiedział też, kiedy walka nie ma już sensu i trzeba odłożyć wojenny topór. Do końca swych dni walczył pokojowo o prawa swoich braci. Jego słowa z końcówki długiego życia być może kiedyś też awansują do Słów: „biali złożyli nam wiele obietnic, więcej niż mogę zapamiętać, spełnili jednak tylko jedną: obiecali, że odbiorą nam ziemię i naprawdę nam ją odebrali”. 
     Kiedy USA zadośćuczynią tej hańbie?

Boją Się Nawet Jego Koni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz